Moja mami miała swój dzień trochu wcześniej niż ustawa przewiduje - chciała przepiśnik - no to go ma :) Oj nie byle jakie wytyczne zostały ustalone przed zrobieniem tego "cudawianka" :) Po pierwsze musiał być na koszulki - czyli format XXL ; ) po drugie musiał być zrobiony tak by zaraz nie wyglądać jak przepiśnik bezdomnego (cokolwiek to znaczy :P ) Czyli w jednym zdaniu - trwały i funkcjonalny!
Z racji tego, że rezerwowaliśmy z lubym salę na weselicho, odwiedziliśmy w ten weekend mój rodzinny dom - no i dlatego też wcześniej prezenty się posypały....
....ale zejdźmy już z przepisnika :) Opowiem Wam o miejscu mojego dzieciństwa i przy okazji zasypię tysiącem zdjęć :)
Moje dzieciństwo to ogromny ogród zabaw, który z upływem lat zmniejszał swą objętość zmieniając się powoli w majestatyczną dzicz ... Teraz ma status tajemniczego ogrodu, w którym na starym orzechu mieszkają szpaki, w choince sierpówki a gdzieś po kątach przemyka stado jeży.... za siatką zdarzają się sarny, rzadziej dziki i lisy :)
Orzech, który na jednej z odnóg ma budkę ze szpaczkami
Kwiaty w ogrodzie moich rodziców rzadko tworzą klomby - systematyczność nie jest wpisana w tę krainę. Nie wyrywa się dzikich poziomek i nie przegania się uroczych chwastów :)
Stare konary i młodsze drzewa mają swoje totemy, których znaczenie zna tylko jedna osoba - mój tato - największy ze wszystkich istniejących na świecie miłośników recyklingu i twórczego nieładu. Dla Niego wszystko z przeszłości ma wartość i tworzy swoistą historię, nad którą należy przystanąć i zastanowić się nad jej miejscem w teraźniejszości.
Zwierzątka obecne były od zawsze w naszym domu - niegdyś hasały jeszcze króliki - teraz garstka kurek i zdobyczny kogut, który został uratowany przed zjedzeniem. Pan kogut jest bardzo charakternym stworzeniem - podobno bije jedną z kur i nie wpuszcza na noc do kurnika - tą nieposłuszną - co wciąż ucieka i jaj nie chce nieść tam gdzie przystało :)
Warsztat pracy mego papy
Moja mama ma najbardziej wyjątkowe grządki - sadzi jarzyny na salonach :)
Tak, tak...to nie żadna przenośnia :) Na starej działce jest sypiący się fundament, w którym stoi mała szklarenka, tipi z fasoli, rosną warzywka, krzaczki z borówkami i ostrężyną - po tym fundamencie za dzieciaka zwykliśmy się ścigać i rzucać mchem :)
bok fundamentu ze starym kołem
To tyle opowieści z mojego ogrodu - zostawię Wam i sobie na koniec trochę błękitnego nieba - na dobry tydzień :*