Wakacje mijają bardzo szybko i intensywnie. Myślałam, że będzie to czas gdy powrócę do szycia - a tu ledwo musnęłam zakurzoną maszynę i znów w rejs :) Na szczęście mam chwilowo normalny dostęp do internetu, więc mogę spokojnie napisać posta... Jest tyle rzeczy, o których chciałabym napisać, ale szczerze boje się wymawiać ich na głos - obawy są paraliżujące. W ostatnim półroczu wiele dzieje się rzeczy - na obecna chwilę - trudnych. Z perspektywy - dobrych - ot zwykłe życie, któremu trzeba wyjść naprzeciw :) /tak to sobie przynajmniej tłumaczę - dodając otuchy :)
Obecnie jestem po pierwszym tygodniu wakacji, który minął pod znakiem dogadzania podniebieniu
i papierkowemu szaleństwu /wreszcie mogę zaspokoić swoje potrzeby kulinarne :P...były dwa rodzaje batonów musli i mulfinki - i o ile one były wdzięcznymi statystami, o tyle batony były "deliszys" :) ...a część papierkowej roboty poniżej - dla mojej Iwy najdroższej z okazji urodzin :)
i papierkowemu szaleństwu /wreszcie mogę zaspokoić swoje potrzeby kulinarne :P...były dwa rodzaje batonów musli i mulfinki - i o ile one były wdzięcznymi statystami, o tyle batony były "deliszys" :) ...a część papierkowej roboty poniżej - dla mojej Iwy najdroższej z okazji urodzin :)
Smacznego tygodnia :*