W okresie świąteczno-noworocznym udało mi się zajrzeć na bloga może z 5 razy....na 30 sekund - podziwiałam bliskie mi kobietki z blogów, które obserwuję... podziwiałam to, że dają radę pisać, dzielić się przedświątecznymi przygotowaniami - matko skąd wy na to czas bierzecie...nie mówiąc już o sile ??? :) do tej pory nie mogę rozwikłać tej zagadki :)
Ja dopiero dzień przed powrotem do pracy otrząsnęłam się i czuję, że wracam do normalności :) ....czyli czas na szybki skrót świąt :)....przed: prezenty, kiermasze, życzenia - już padałam z nóg :) ...potem pieczenie, lepienie, sprzątanie - na kolanach do łóżka .... świętowanie, odwiedziny - przypływ adrenaliny i ciśnienia stawiał na nogi :).....dzień przerwy i...... przygotowania do sylwestra : gary, znajomi, rodzina - dużo radości i całkowity brak na cokolwiek innego :)...... no i minęło :)
...żeby nie było, że dramatyzuję i że z kuchni nie wychodziłam przedstawiam moje odskoczniki :)
Za fatalną jakość <szczególnie 1szego zdjęcia przepraszam...robiłam na szybko w nocy, bo prawdę powiedziawszy kalendarzy nasiekałam znacznie więcej tylko z racji NR poszły w świat jak świeże bułeczki - nawet dokumentacji technicznej nie zdążyłam zrobić :)
A tu przedświąteczne serca, które szyłam na kiermasz do zaprzyjaźnionej świetlicy - żeby dzieciaki uzbierały sobie trochę grosza na wakacje :)..... oczywiście było tego więcej i różniaste kształty i anioły....ale nie zdążyłam - jak zwykle - zrobić dokumentacji :)
....i niestety brak mi też dokumentacji do prezentu od
Tynki :(...... bo zjadłam omnonom :)..... pierniczki przecudnej urody - były tak dobre jak i piękne - sianko skonsumował mój szaszłyk (szynszyl)....i były jeszcze przecudne życzenia i szkatułeczka w anioły .....to pierwszy raz kiedy coś dostaję w ten sposób - więc jeszcze raz bardzo dziękuję Tynka :*