niedziela, 28 czerwca 2015

Relax....

Dzień głębokiej relaksacji.... niedziela dziwnie inna niż wszystkie - może to przez ten deszcz, a może po prostu coś się zmieniło... (nawet z obiadem nie gonię jak zwykle :)
Czuję dziwny brak oporu mentalnego na wszystko co nie jest takie jak chciałabym żeby było :) 
ot- najzwyczajniej w świecie odpuszczam... :)

Zwykle nie piszę o tych momentach, gdy z niewiadomych powodów jestem "sczilowana" <błehehehehe>

ale........

Chodząc sobie dziś po blogach "gigantów scrapowych" zauważyłam wyzwanie, które wycelowane było
w moje serce :) ....Ku niebu 

Moją miłością są zdjęcia "od dołu-do góry"...mam ich naprawdę mnóstwo....i myślałam, że tylko ja jestem tak pokręcona, i widzę to bezkresne piękno :)

A tu taka niespodzianka.....

....więc jak w temacie:

..... zatrzymajmy się
....weźmy głęboki oddech
...i zrelaksujmy się
...w końcu jest niedziela :)






...tym optymistycznym akcentem kończę i ŻYCZĘ "sczilowanej" NIEDZIELI :*


ps. wyzwanie oczywiście zgłaszam:
"Ku niebu"

niedziela, 21 czerwca 2015

...o korbie - a może i o motywacji :)

Miałam zrobić kartkę ślubną - ot wielkie mi coś - nie pierwsza...nie ostatnia - uwielbiam robić, jak wiem, że się przyda - w sumie, to tylko to mnie motywuje do robienia czegokolwiek :P

...no i ta jedna - jedyna wytyczna: siostra napisz ręcznie w środku bo przecież potrafisz....

...no potrafię trochę... trochę gotyku i trochę koślaczków, które uwielbiam :).....ale ani jedne, ani drugie się nie nadawały do tematyki ciudno-ślubnej....

....no problem - kolejna motywacja wzbudzona - dawno nic z sensem nie pisałam, w liniach się nie trzymałam, prawdziwego pisma się nie uczyłam -soooooo..... ta da lecimy z koksem.

No i zaczęły się schody - potrzebuję atramentu w kolorze sepia - braciak number 2 latał po Krakowie, szukał....kupił! ...za ciemna była - to fakt....ale cóż, choć ta czerń jakaś złamana będzie...
Następnie - mam jeden przyrząd do pisania - stanowczo za mało - za gruba stalówka - nic z tego nie będzie....teraz ja spędzam wieczór na kminieniu jak się poratować - i wymyśliłam: stalówki osadzane na czymś tam i maczane w atramencie - no mało się nie posikałam z entuzjazmu jak je kupowałam (plus oczywiście jaśniejsza sepia, złoto i jakieś tam inne rzeczy) :) ....gorzej się podziało jak zaczęłam pisać - oj łatwe to nie jest - level hard możliwości piśmienniczych ....zrezygnowana rzuciłam tym i stwierdziłam, iż nie ma rady - będzie druk....

....po czym wstałam rano i praktycznie poświęciłam niedzielę na ten jeden tekst - teraz jestem już zakochana - oto ma nowa korba - chcę więcej stalówek i więcej pisania i.....szczerze powiedziawszy jestem opęta myślą o pisaniu :P

Matko ależ się rozpisałam :) może teraz się kartką pochwalę i tym tekstem - jak się uda to na tygodniu porobię zdjęcia moim nowym zabawkom :P











ach i jeszcze wyzwania..... skoro tyle się namęczyłam to czemu nie :P

po 1: wyzwanie w Craft Barze "Kwiaty w pastelach"

po 2: wyzwanie w Namaste
"Rozkwiecona łąka"
po 3: wyzwanie w Skarbnicy
"Koronka i/lub serwetka"    
po 4:) wyzwanie w Studio 75
"Element metalowy"

...i jak zwykle miłego tygodnia :)
BUZIALE!

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Tak to już bywa...

...że nie piszę, nie wchodzę, nie zaglądam - jestem ogólnie na NIE - dobrowolnie lub pod przymusem :)
...a potem cyk pyk i chcę i mogę i jestem dzień po dniu 
- z systematycznością u mnie zawsze na bakier było :)

Suma summarum dawno chciałam pochwalić się zakupem za "piątaka" - jestem w ostatnich miesiącach fanem typografii - a kubki, które dorwałam są mmmmmm..... i jeszcze kupione na przeprosinki po jakiejś mini drace :P

....kwintesencja mnie :P ....ale tylko czasem :D




...i jeszcze moja relaksacyjna twórczość :)


jak zwykle do grabnięcia u mnie

MIŁEGO TYGODNIA!
:*

czwartek, 4 czerwca 2015

Papecik, czyli aż mi się ręce trzęsą ...

Ano trzęsą się, trzęsą .....

....po pierwsze primo z racji tego, że od 3 tygodni marzę o tym, żeby czas wygospodarować i coś napisać.....
....po drugie primo <o jak ja uwielbiam numerowane prim :P> wreszcie zostałam "zmuszona" do uszycia papecika :)

Myślę, że nie jestem w stanie opisać jak ogromną przyjemność sprawia mi szycie tych kudłaczy. Czuję się tak, jakby te stworki  ożywały. Uwielbiam to, jak w mojej głowie powstaje charakter papecika i coś na kształt więzi :)

Papeciak poszedł już w świat - podobno cieszy małe rączki :)

...a ja nie oparłam się i sesję sobie z kudłaczem zrobiłam :)



...i pełnia kudłatego szczęścia w kolorze :)




...udanego odpoczywania :)*