czwartek, 17 stycznia 2013

Historia guzikowa

Zakochałam się w drewnianych guzikach... topornych, nieociosanych, z żywego drewienka ...

Szczęśliwym trafem wyraziłam zamysł swojej nowej pasji? będąc w domu rodzinnym, a że posiadam narwanego rodziciela, który uwielbia "robić coś"..... to w 30 sekund naciął mi kółek wszelkiej maści z pół worka :)

... teraz wszystko ma guziki :)

.... teraz to mi się marzy do nich wypalarka :P

..... a tak na serio - teraz to, co guzika zdobyło :)



Wianek - zdobycz poświąteczna.... oskalpowana z błyskotek i  ubrana ponownie w odpady i moje guziki :) Całkowicie w moim guście - bardzo ekologicznie :P Niestety Panu D. nie podoba się zbytnio więc obiecałam "przebrać" go w przyszłości i może pomalować na biało ? (już nie będzie taki eko :)

I coś o czym marzyłam od dawna.... uszyć sobie kapcie (bo szewc w dziurawych kapciach chodził :)....no i wreszcie są..... ale chcę już następne :)... bo już widzę, że długo nie pociągnął w tej jasności (praktycznie nie ściągam ich z łapek)... mięciusie, wygodne, no i też w mój gust wpasowane ;) ....i jak wszystko na dniach stworzone - guzikami ozdobione :P




ps. pogrubiając słowo guzik doszłam do wniosku, iż ta rzecz z dziurkami wywodzi się od guza ---> w sensie pętelki, nie "nagłownego" :P

3 komentarze:

  1. Też lubię takie guziki, zakupiłam nawet takowe ostatnio i przymierzam się do stworzenia czegoś. Kapcie rewelka!


    Nominowałam Cię do zabawy: http://tabularasaetc.blogspot.com/2013/01/blog-post_17.html
    Będzie mi bardzo miło, jeśli odpowiesz, pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ranyyyyy, zostaw ze 2 guziole dla mnie! :D
    cudowności!

    OdpowiedzUsuń